„Tato, a kupisz mi?”
Masz wpływ na to, czy Twoje dziecko rozumie, że pieniądze trzeba zarobić, wydatki warto planować a karta płatnicza i blik to nie magiczne różdżki. Od najmłodszych lat możesz wprowadzać dziecko w wielki świat finansów gospodarstwa domowego.
Czy zdarza Ci się spełniać zakupowe zachcianki dziecka? Czasem są to tanie i niewinne zakupy typu drożdżówka czy batonik (może właśnie zgłodniało, choć na zakupy wyszliście po obfitym obiedzie), a może chce droższych i całkiem niepotrzebnych rzeczy, popierając to chociażby takim argumentem: „Ale tato, proszę, już prawie wszystkie koleżanki w klasie mają takie”.
Twoja odpowiedź: „Nie mam pieniędzy” może przynieść dużo rozczarowań. Dziecko, zwłaszcza młodsze, może to zinterpretować jako kłamstwo. Widzi przecież, że płacisz za zakupy czy za paliwo. Masz zatem pieniądze, ale przeznaczasz je na inne cele niż te, które ono sobie wymarzyło. Może więc poczuć się mało ważne i oszukane. Jeśli jednak pokażesz mu, na czym polega domowy budżet, łatwiej pogodzi się z tym, że kupienie paliwa jest ważniejsze od kupna aktualnie modnej zabawki, którą chwalą reklamy czy szkolny kolega.
Czy Twoje dziecko wie, ile zarabiasz a ile z tego pochłania domowy budżet? Jeśli prowadzisz domową księgowość, pokaż mu rubryki przychodów i rozchodów. Porozmawiajcie o tym, jak ważne jest zabezpieczenie wszystkich tych comiesięcznych wydatków i zabezpieczenie się na niespodziewane koszty.
Nawet względnie małemu dziecku łatwo wytłumaczysz, na czym polega planowanie budżetu domowego. Możesz tu posłużyć się zabawkowymi pieniędzmi z gier planszowych. „Słuchaj, ja i mama razem zarabiamy 7 200. Do tego dochodzi 800+ za ciebie i braciszka, zatem w sumie mamy 8 800. To są nasze przychody. Na nasze wypłaty pracowaliśmy cały miesiąc. Teraz te pieniądze przyszły do nas i staramy się, żeby wszystkie nie wyszły w tym miesiącu. To ważne, nie chcemy mieć długów”. Zapytaj, czy wie, co za to można kupić. Jeśli nie wie, to pokaż ceny niektórych rzeczy, które już posiadacie: „Czajnik kosztował 99 zł a odkurzacz 450 zł. Za naprawę lodówki zapłaciliśmy 120 zł”. Dziecko może pomyśleć w pierwszej chwili, że nie są to duże wydatki. Powiedz mu zatem, ile kosztował samochód, wyjazd na wakacje lub płytki do łazienki. Będzie miało lepszy obraz całości.
Jeśli prowadzicie księgę rachunków, pokaż, jakie co miesiąc są koszty utrzymania domu i rodziny. Jeśli nawet nie prowadzisz takiej księgi, spróbuj razem z dzieckiem zrobić podsumowanie Waszych wydatków z ubiegłego miesiąca. Wypisz na kartce (mniejsze dziecko możesz zaprosić do zrobienia rysunków): na przykład rata kredytu, opłaty za mieszkanie, prąd, wodę, gaz, telefony, jedzenie, chemia gospodarcza, dodatkowe ubezpieczenie, paliwo, składka w przedszkolu, zajęcia dodatkowe. Napisz też, ile co miesiąc odkładacie na większe lub niespodziewane wydatki. I pokaż, ile pieniędzy pozostaje na resztę wydatków, jakie mogą się pojawić w trakcie miesiąca. To powinno pomóc dziecku zrozumieć, że czasem także zachcianki trzeba zaplanować.
Warto obliczyć, ile zarabiasz dziennie. Jeśli dziecko zobaczy, ile godzin czy dni musisz pracować na nowy rower, o który prosi, ile na wycieczkę klasową, a ile na bilet do kina czy zestaw klocków, łatwiej będzie mu ocenić wartość danej rzeczy.
Dobrze jest też ustalić, jaki procent budżetu możecie wydawać na przyjemności. Ale uwaga! Wyraźnie dziecko powinno usłyszeć, że chodzi o przyjemności nie tylko jego, ale wszystkich domowników.
Nie zapomnij powiedzieć dziecku też o tej części pieniędzy, którą odkładacie na wakacje, urodzinowe prezenty, naprawy samochodu i niespodziewane wydatki. Dzięki temu łatwiej przyswoi sobie zasady oszczędzania i planowania wydatków.
Jest duża szansa, że podczas takich rozmów nawet kilkuletnie dziecko zrozumie, że skoro upatrzony zestaw klocków kosztuje 600 zł, a dla całej rodziny finalnie zostaje „na resztę wydatków” 1200, to jego żądanie jest za duże. I jest też szansa, że tę sytuację przyjmie nie jako porażkę, ale jako wyzwanie. I może nawet zaplanuje oszczędności.