Obecność i bycie bez niepokoju
Podczas wielodniowego szkolenia liderów jeden z wykładowców powiedział, że kluczem do bycia przywódcą jest bycie bez niepokoju. To było to, czego nie miałem i co wydawało mi się lata świetlne oddalone od mojego doświadczenia. Poczułem, że właśnie dlatego go potrzebuję. Twórcą tego pojęcia jest Edwin Friedman. Zacząłem więc go łapczywie czytać, żeby tę obecność wreszcie zdobyć, żeby żona i dzieci dały mi wreszcie spokój i były zadowolone z tatusia, a przede wszystkim – żeby spokój dał mi mój wewnętrzny krytyk, który cały czas mnie oskarżał, że mnie nie ma.
Właśnie w tym momencie, kiedy koronawirus przekształcił wszystkie stosunki między nami, bardziej niż kiedykolwiek możemy odkrywać nie tylko wagę obecności bez niepokoju, ale jej niezbędność. Jeśli nie odnajdziemy w sobie pokoju, wtedy nie tylko nie będziemy dobrymi ojcami czy pracownikami, ale po prostu zwariujemy, a nasze dzieci nie będą miały się od kogo uczyć bycia i życia.
Analiza transakcyjna określa trzy podstawowe pozycje w systemach społecznych – rodzinach czy organizacjach – które tworzą tzw. trójkąt dramatyczny. Pozycja pierwsza to bohater. Przyjmując tę rolę, rodzic czy menedżer chce zbawić system, w jakim działa, nie wiedząc, że w tym samym czasie jest właśnie przez system wykorzystywany, że jego wolna wola w istocie realizuje nieświadome procesy grupowe. Pozycja druga to bycie ofiarą. Rodzic czy menedżer może utkwić w roli tego, który przypisuje sobie wszystkie winy za to, co się w systemie dzieje i stać się kozłem ofiarnym. Popaść w desperację, że niczego nie może zmienić i czekać na jakiegoś zbawcę czy guru. Trzecią pozycją jest pozycja sprawcy – tego, który atakuje innych za niepowodzenia, jakie odkrywa w systemie i próbuje je naprawić poprzez przemoc. W trójkącie dramatycznym niepokój nieustannie krąży, a niewyodrębnione indywidua bardzo szybko przechodzą między jego różnymi pozycjami: od bohatera przez sprawcę po ofiarę – i odwrotnie. Bardzo dobrze ten proces pokazują rodziny alkoholowe, gdzie wszyscy po kolei zajmują poszczególne pozycje. W tej sytuacji kluczowa charakterystyka rodzica polega na umiejętności postawienia granicy między sobą a systemem, żeby nie przyjmować automatycznie i nieświadomie którejś z gotowych pozycji. Dobry rodzic wychodzi z trójkątów dramatycznych i pomaga pozostałym członkom rodziny z tych trójkątów wyjść.
Odwołując się do tej podstawowej intuicji, Friedman mógł zdefiniować samo-wyodrębnionego lidera poprzez pojęcie obecności bez niepokoju. Tego typu lider to ktoś, kto potrafi zrozumieć i wycofać się z krążenia niepokoju w systemie i zacząć modelować w nim pokój i obecność: „Kluczem do takiego pozycjonowania jest samoróżnicowanie się lidera, przez co rozumiem jego zdolność do wolnego od niepokoju obecności (non-anxious presence), wyzywającej, dobrze zdefiniowanej i paradoksalnej obecności. W wyróżnicowaniu nie chodzi o bycie przemocowym, manipulacyjnym, reaktywnym, nakręconym lub inwazyjnym; chodzi o zakorzenienie się w poczuciu własnego «Ja» przywódcy, a nie skupienie się na jego zwolennikach. Nie jest to w żaden sposób autokratyczne, narcystyczne ani samolubne, chociaż może to tak być postrzegane przez tych, którzy nie biorą odpowiedzialności za siebie. Samo-wyróżnicowanie nie jest samolubne. Co więcej, siła związana z obecnością przywódcy nie tkwi w sile fizycznej czy ekonomicznej, ale w naturze jego własnego bycia” (wszystkie cytaty z: E. Friedman, Failure of Nerve. Leadership in the Age of the Quick Fix, New York 2017).
Friedman zwraca uwagę na napięcie między byciem obecnym a byciem pozbawionym niepokoju. Musimy się bowiem zmierzyć tutaj z pewnym paradoksem: Jeśli jesteśmy prawdziwie obecni w systemie społecznym (np. rodzinie czy organizacji), to naturalnie będziemy przejmować emocje innych. Jeśli zaś jesteśmy bez niepokoju, to wtedy możemy być odbierani jako nie dość obecni. Tego napięcia nie można rozwiązać w teorii, ale rozwiązujemy je w praktyce. Co więcej, właśnie to napięcie (polarity) sprawia, że jesteśmy żywymi osobami, że właśnie jesteśmy, że próbujemy zrobić rzecz niemożliwą: zarazem być obecnymi i pozbawionymi niepokoju naraz. „Wymaga to pozostawania w kontakcie bez «bycia wciągniętym». Każdy może pozostać spokojny, jeśli również stara się być nieobecny. Sztuka polega na tym, aby być jednocześnie spokojnym i obecnym. Przywództwo zakorzenione w poczuciu obecności może być również błędnie interpretowane jako usprawiedliwienie bierności – unikania pobrudzenia sobie rąk, bycia miłym, aby wszyscy cię kochali lub szanowali”.
To biegunowe napięcie zawarte jest też w samych elementach obecności bez niepokoju. Brak niepokoju zakłada istnienie niepokoju jako horyzontu. Przywódcza kompetencja ojca czy menedżera polegałaby na krążeniu między niepokojem innych a swoim pokojem oraz między swoim niepokojem a pokojem innych. Jeśli nie byłoby niepokoju wokół nas, nie wiedzielibyśmy, czy umiemy pokój odnaleźć. W samej obecności również zawarte jest napięcie. Nie wystarczy bowiem wycofać się ze świata, żeby być obecnym. Przeciwnie, należy działać i być aktywnym, aby być prawdziwie. Każdy ojciec swoją obecność sprawdza i tworzy w działaniu i obecności z innymi, a następnie – w wycofywaniu się do siebie, aby znów wyjść do świata. W tym sensie ojciec byłby swoim własnym terapeutą i terapeutą całego systemu, w którym jest mu dane być. Kiedy ojciec jest obecny bez niepokoju, cała rodzina staje się obecna bez niepokoju.
Tekst to fragmenty artykułu zawartego w materiałach dołączonych do Raportu o ojcostwie STATO’20. Wśród materiałów także raport badania przeprowadzonego na reprezentatywnej grupie nt. “Ojcowie w czasie pandemii”. Cały raport i komentujące go materiały dostępne bezpłatnie na stronie https://tato.net/o-tato-net/konferencja Niedługo ukaże się także książka - III tom serii ABC Tato.Net - Analizy, Badania, Cele - która będzie dostępna w TatoSklepie.