O zabawkach i minimalizmie
Wakacje wyznaczają nowy etap w życiu Twego dziecka – po nich pójdzie do przedszkola, do zerówki, do kolejnej klasy. To dobra okazja, by zaproponować mu zrobienie remanentu w zabawkach, których na pewno trochę posiada. Dlaczego to ważne?
Zabawki czy zabawa?
Odpowiedź na to pytanie jest niby prosta. Wiadomo, że każdy chce się dobrze bawić, tylko że często myli to z koniecznością posiadania odpowiednich zabawek (nawet dorośli miewają problem z takim myśleniem). Zwłaszcza, gdy chodzi o zabawki reklamowane lub używane przez brać szkolną czy przedszkolną. Każda okazja typu urodziny czy Dzień Dziecka a czasem zwykła wizyta dziadków czy wujostwa sprowadza do domu nowe zabawki. A to nie jest wcale takie dobre, bo dziecko jest nadmiernie stymulowane i przebodźcowane. Często efektem jest – po początkowej radości nowym gadżetem – wręcz znudzenie i niechęć do jakichkolwiek aktywności z zabawkami (no, może oprócz rozrzucania ich po powierzchni użytkowej mieszkania).
Warto tu iść raczej w kierunku minimalizmu. I od czasu do czasu zmniejszać ilość zabawek. Dlaczego? Bo dzięki temu dziecko staje się spokojniejsze i bardziej kreatywne, także w zabawie. Tak naprawdę liczą się bowiem nie same zabawki, ale dobra zabawa! I tu jest Twoje zadanie, Tato!
Ojcowskie lifehacki
Przeprowadź remanent razem z dzieckiem. Na pewno niektóre zabawki nadają się już tylko do wyrzucenia czy recyklingu i zapewne łatwiej będzie się z nimi pożegnać. A co w przypadku, gdy dziecko nie zapali się entuzjazmem do Twojej propozycji, by zrezygnować choć z części „skarbów”? Wypróbuj te sposoby:
Podzielmy się radością. Niektóre zabawki są dobre, a jednak już nie będą używane, bo dziecko z nich wyrosło. Przedstaw propozycję, by podzieliło się radością zabawy nimi z innym dzieckiem. Będzie to od razu dobra praktyka uczenia dziecka zaangażowania i solidarności. Zastanówcie się też przy okazji, czy macie jakieś książki, z których już wyrośliście i które możecie podarować innym dzieciom lub przekazać do biblioteki.
Dajmy drugie życie. Czasem można przekierować zabawkę na inny cel użytkowy. Chociażby wiaderka, foremki do piasku, samochodziki z przyczepami itp. mogą zostać doniczkami, w których zasadzicie mało wymagające sukulenty – bardzo wdzięczne roślinki.
Zabawki chcą mieć wakacje. Taka argumentacja trafia, jak się okazuje, nawet do większych dzieci. Niekoniecznie trzeba ją przedstawiać w bajkowej wersji, choć małym dzieciom taka się na pewno spodoba. Dziecko, które chodzi do szkoły rozumie, że wakacje są zasłużonym czasem regeneracji i zabawki też mogłyby takie wakacje mieć. Mogą wyjechać do egzotycznej krainy „komoda” lub „szafa” lub na dwa miesiące odwiedzić pokój starszego rodzeństwa albo spróbować przetrwać na survivalowej wyprawie na strych lub do piwnicy.
Pudło. Część zabawek możecie zapakować do pudła i odstawić na jakiś czas. Zaproponuj dziecku, by pudło ozdobiło według własnego pomysłu oraz jakoś je nazwało. Jeśli masz więcej niż jedno dziecko, porozmawiajcie, czy wszystkie zabawki idą odpoczywać w jednym wspólnym pudle, czy każdy przygotowuje własne pudełko. Co do nazw, oto niektóre sprawdzone pomysły: „zabawkowy hotel wakacyjny”, „przechowalnia”, „odpoczywalnia”, „pudło śpiącej królewny”, „pudło śpiącego rycerza”, „wymarzone wakacje zabawek”.
Po kilku miesiącach zrób rotację - z pudła wychodzą na światło dzienne niektóre zabawki a taka sama lub większa (nigdy mniejsza!) ich liczba ląduje w pudełku, by sobie odpocząć. Zaproś dzieci do przeszukania pudła i wyboru, które zabawki z niego wychodzą ze „snu zabawkowego”, a które udają się na zasłużony odpoczynek czy wakacje. Frajda będzie niesamowita. I zabawa przednia. A w rzeczy samej nie o zabawki a o zabawę tu chodzi. Poza tym każdy moment zmiany zestawu zabawek powoduje pozytywne emocje związane z pojawieniem się czegoś nowego. Taka rotacja daje też szansę na wyeliminowanie zabawek, z których dziecko wyrosło. Powodzenia!