Bądź odkrywcą talentów swego dziecka!

brak ocen dla tego artykułu
średnia ocena: 4.9- liczba głosów: 21

Korczak proponuje, by dać dziecku inicjatywę i tylko nawigować je, by nie zrobiło sobie krzywdy. Gdy dziecko rozrabia, marudzi, po prostu trzeba odwrócić jego uwagę. Dzieci mają taką fajną cechę, że szybko zapominają o tych lodach, przez które wybuchła awantura i zajmują się nową zabawą. Cieszę się, że dzięki Korczakowi i własnemu tacie mam jakąś wiedzę o dziecku, bo przecież człowiek nie rodzi się z całym tym bagażem doświadczenia, musi się tego gdzieś nauczyć.  

Dzieciom trzeba zostawić jak najwięcej dobrych, trwałych wspomnień, wymyślać niespotykane na co dzień sytuacje. Nauczyłem się tego od własnego ojca. Jedną z książek, które inspirowały mojego tatę, była ta o budowaniu dla dzieci wszystkiego z pudełek do zapałek. Tato był świadomy, że jest chory i ma mało czasu, w związku z tym nie mogliśmy sobie pozwolić na takie normalne zbieranie tych pudełek. Więc poświęcił kilka nocy, żeby zrobić własne. To jest taki moment, który mi się utrwalił. Wstałem rano i zobaczyłem całą skrzynię pudełek po zapałkach, z których mogliśmy potem konstruować. Do dziś pamiętam, ile tato dla mnie zrobił, i do dziś jest on dla mnie bardzo ważną osobą. Dzięki niemu chciałem i umiałem wymyślać dla swych synów tak niezwykłe rzeczy ze zwykłych przedmiotów, że nawet dzieci sąsiadów i koledzy synów ze szkoły lubili spędzać czas w naszym domu.  

Próbowałem nie zapominać, czego potrzebuje dziecko i jak się czuje, że pragnie wciąż odkrywać, doświadczać, budować. Starałem się im to umożliwiać, a przy tym nie wtrącać się w zabawę. Zawsze pod ręką miałem zestaw ratunkowy: kartkę w kratkę, żeby zagrać w statki, ołówki, sznurek, balon, kredę. Przy deserze wyciągałem wycięte z gazet dowcipy rysunkowe. Śmiech rozładowywał nawet najbardziej napiętą atmosferę. Kiedy przyszedł czas na rysowanie po ścianach, zrobiłem ogromną planszę na całą ścianę, gdzie mogli się wyżywać. Nawet sprayem tam malowali. Któregoś dnia powkręcałem w ściany pokoju chłopców haczyki. Nie mówiłem im początkowo o co chodzi. Potem za pomocą linki, kilku koców i prześcieradeł pomogłem im przerobić pokój na namiot. Haczyki szybko zagościły na ścianach całego mieszkania. Synowie mogli budować do woli, według granic wyobraźni. W ten sposób dzięki tym linkom, kocom, prześcieradłom mieli wszystko: i statki kosmiczne, i czołgi, i łodzie. Stół kuchenny stawiałem tak, że był przechylony. Chłopcy budowali z plasteliny i kartoników koryta, którymi płynęła wylewana przez nich woda. Na końcu stało wiadro, ale i tak nie udało się nigdy uniknąć zalania kuchni. Oni też byli zawsze cali mokrzy. Ale ile było radości! Starałem się tak skończyć zabawę, żeby żona, przychodząc z pracy, zastała chłopców już umytych lub przynajmniej siedzących w wannie. A bałagan zostawał ogromny. Mieliśmy co sprzątać, ale wystarczyło popatrzeć na radość dzieci, że świetnie się bawią i już dało się wytrzymać ten straszny bałagan. Żyłka zbieracza bardzo pomaga. Kupiłem na przykład kokpit helikoptera czy peryskop z czołgu, żeby chłopcy mogli się tym bawić. Z miseczek plastikowych i żarówek zrobiłem dla nich kolorowe lampy. Przyciskało się odpowiedni guzik, aby zapalić dany kolor. Niestety, nie zawsze moje pomysły okazywały się hitem. Czasem dzieci nie bawiły się zbyt długo okupioną niewyspaniem i zmęczeniem zabawką. A ja nie mogłem się mimo to zniechęcać.  

W tych zabawach chodziło mi o to, by dzieci uczyły się tworzyć coś samemu, nie być tylko konsumentem, ale twórcą. Dziecko nie musi zazdrościć kolegom domku dla lalek czy trampoliny. Mamy, co mamy i świetnie się tym bawimy. Chodziło też o to, by wygrać z komputerami, telewizorami, grami. Wiem od synów, że te zabawy pozwoliły im próbować w życiu różnych rzeczy, zajęć, aby docelowo wybrać jedną pasję i jej się poświęcić. Poza tym chciałem, by chłopcy rozwijali manualne zdolności. Chciałem przekazać moim dzieciom to, co ja odziedziczyłem po swoim ojcu. I myślę, że się udało. Moje wnuki, Tomek i Emilka, też mają teraz tatę konstruktora. Ale nie złożyłem narzędzi do schowka. Robię synowi konkurencję i wymyślam nowe zabawy, których on nie zna. Teraz jest więcej dostępnych materiałów, więcej możliwości. Wystarczy chcieć i poświęcić chwilę czasu. 

Więcej przeczytasz w książce Dariusza Cupiała „Kolumbowie naszego pokolenia. Historie mężczyzn, którzy postawili na ojcostwo" dostępnej również jako e-book, a także wydanej w j. ukraińskim

 

Przeczytałeś? Działaj:

  1. Zaplanuj czas jeden na jeden z każdym ze swoich dzieci, by lepiej je poznać. 
  2. Baw się ze swoimi dziećmi. 
  3. Proponuj nowe formy aktywności w domu i poza domem, by dać dzieciom szansę na odkrycie nowych umiejętności.  
  4. Poznaj „Odkrywcę talentów", czyli WarszTaty dla ojców, którzy chcą u siebie wzmocnić umiejętności poznawania talentów swoich dzieci.

 

 

Oceń ten artykuł:
brak ocen dla tego artykułu
średnia ocena: 4.9- liczba głosów: 21
Wesprzyj Tato.Net
Przekaż 1,5% podatku