Zmniejsz obroty, bo zatrzesz silnik
Jak w roku szkolnym wygląda dzień Twego dziecka? A Twój dzień? Podlicz godziny, które spędza w szkole, na odrabianiu lekcji, zajęciach pozalekcyjnych. Może się okazać, że inwestując w przyszłość dziecka, teraz fundujesz mu przemęczenie, stres, obładowanie obowiązkami… A teraz podlicz czas, jaki spędzacie razem w rodzinie? I czas, który poświęcasz osobno każdemu ze swoich dzieci.
Jakub jest dziadkiem dwóch wspaniałych wnuków. To dzieci jego pierworodnego. Mieszkają w dużym mieście, z dala od spokojnego domku dziadków na wsi, gdzie spędzają sporą część wakacji. Igor chodzi już do IV klasy, Ignacy jest w I klasie. Syn Jakuba już czwartego dnia szkoły mówił przez telefon, że z niczym się nie mogą wyrobić, bo tyle jest nowych obowiązków. Jakub długo się nie zastanawiał. „Pojadę, pomogę jak umiem. Wezmę chłopców do kina czy na spacer. Pobawimy się.” Załatwił pilne sprawy w domu, zabrał przygotowane przez żonę smakołyki dla rodziny i pokonał niemal 400 km, by w niedzielne popołudnie dojechać z pomocą. Jako ukochany dziadek został przywitany z wielką radością. Ale chłopcy zaraz musieli przygotować się na poniedziałek – sprawdzenie zeszytów, spakowanie. Pod koniec tego rytuału okazało się, że Igorowi nie za dobrze idzie wierszyk, którego miał się nauczyć na angielski, więc trzeba było na to poświęcić trochę niedzielnego wieczoru. Jakub w angielskim pomóc nie umiał, za to udało mu się odciągnąć Ignacego od smartfona. Telefon dostał od rodziców na początek roku szkolnego, by zapewnić kontakt i bezpieczeństwo, ale szybko stał się po prostu główną zabawką.
Od poniedziałku do piątku każdy dzień wyglądał podobnie. O 7.10 mieszkanie pustoszało. Syn i synowa ruszali do pracy, odwożąc po drodze dzieci do szkoły. Synowa wracała ok. 15.30, przywożąc Ignacego, który już miał za sobą oprócz lekcji zajęcia z logopedą albo dodatkowy angielski na przemian z francuskim lub basen. Ale za godzinę już go odwoziła do szkoły muzycznej, na karate lub zajęcia z robotyki. Igor miał podobny grafik, z tym że w ciągu dnia nie miał czasu na powrót do domu. Chłopcy wracali ok. 19.00. Wtedy był czas na odrobienie zadań (Igor część robił w świetlicy szkolnej, czekając na dodatkowe zajęcia z języków). Jakub miał nadzieję, że choć sobota i niedziela będą normalne, ale niestety, w sobotę chłopcy mieli najpierw piłkę nożną, a jak wrócili, zasiedli do zadań domowych. Syn w tym czasie nadrabiał zaległości w papierkowej pracy. Synowa ogarniała mieszkanie. Niedziela była dniem na wyspanie się. Po Mszy poszli na obiad na mieście i już było późne popołudnie. Jakub zaproponował spacer po parku a potem nad rzekę, bo na wypad poza miasto było już za późno. Okazało się jednak, że wszyscy chcieli po prostu zająć się nicnierobieniem. Dorośli ugrzęźli w telewizji, dzieci w grach komputerowych.
Jakub poprosił syna o rozmowę. Nie była łatwa. Nie toczyła się na terenie Jakuba, ale zdobył się na odwagę wynikającą z miłości: „Nie chcę, żebyś pomyślał, że się wtrącam w wasze życie. Jednak wciąż jestem twoim ojcem, nie mogę obojętnie patrzeć na to, jak się wypalasz w jakimś szalonym zagonieniu a twoje dzieci są przeładowane obowiązkami”. Powiedział z troską o tym, że z obawą patrzy na relacje w rodzinie syna zaburzone przez ciągłą nieobecność ojca w domu, przepracowanie wszystkich członków rodziny, zapełnianie do granic możliwości każdej wolnej chwili dzieci. Owszem, Jakub rozumie potrzebę zajęć dodatkowych, rozwijania talentów i uczenia odpowiedzialności. Sam też ciężko pracował od małego i pracy uczył własne dzieci, ale przecież nie brakowało im nigdy czasu na zwykłe życie rodzinne – rozmowę, wspólne posiłki, słuchanie opowieści starszych, zabawę. W tym wszystkim była jakaś harmonia a nie ciągłe zalatanie skutkujące brakiem czasu dla drugiego człowieka. „Tobie tato łatwo się tak mówi” – z żalem i trochę z gniewem odparł syn. „Synu, ja też musiałem wybierać między więcej mieć a bardziej być. I dlatego, choć rozumiem twoje wybory, to ich nie popieram. Mało uwagi poświęcacie tu na bycie razem. Chłopcy są już zmęczeni a jest dopiero połowa września. Ty też padasz. Zmniejsz obroty, bo zatrzesz silnik – swój i tej rodziny. Bo ty jesteś silnikiem tego mieszkania i jego mieszkańców.” Po dłuższej rozmowie syn podziękował za troskę taty. "Jak ty to robiłeś, że miałeś dla nas czas? I nadal masz..." – zapytał. "Cieszę się, że tak to pamiętasz. Ja zawsze chciałem mieć tego czasu jeszcze więcej. Synku, trzeba po prostu ustalić i ustawić w życiu priorytety. Praca, kariera, pieniądze, prestiż są ważne. Ale dzieci, rodzina to dopiero skarb warty zachodu! A dzieciom potrzebna jest twoja obecność i dzieciństwo. Może warto zrezygnować z niektórych dodatkowych zajęć?"
Jakub wrócił do żony i domu z przekonaniem, że choć wyjazd nie był udany, zdobył sporą wiedzę o tym, z jakimi problemami boryka się rodzina jego syna. Po konsultacji z żoną postanowił zafundować synowi bilet na warsztaty 7 sekretów efektywnego ojcostwa. Ma wielką nadzieję, że syn dobrze skorzysta z tego prezentu.
Przeczytałeś? Działaj:
- Jak dbasz o ilość i jakość czasu spędzanego z rodziną?
- Czy Twemu dziecku zostaje czas na niezwykle ważne dla jego rozwoju sprawy, jak zabawa, budowanie relacji, rozmowa, odpoczynek? Czy w trosce o rozwój jego kompetencji i przyszłą karierę dajesz mu czas na dzieciństwo? I bynajmniej nie chodzi o relaks przed urządzeniami cyfrowymi.
- Zacznij od spraw prostych, np. od wprowadzenia rytuału jadania codziennie wspólnego posiłku, podczas którego odłożycie media a zajmiecie się spokojnie odpoczynkiem i rozmową przy jedzeniu. Szybko zobaczysz ogromną różnicę w rodzinnych relacjach i wzmocnienie więzi.