Na pewno rozumiesz? O słowniku dziecięco-polskim
"Pomożesz mi spakować śpiwór?" - zapytał. "Jasne" - odpowiedziałem. Wręczył mi trzymane przez siebie rzeczy, odwrócił się i poszedł.
Pomóż mi, czyli zrób za mnie
Pakowaliśmy się po zakończeniu biwaku*. Podszedł do mnie dziewięciolatek ze śpiworem w jednej ręce i z workiem w drugiej. "Pomożesz mi spakować śpiwór?" - zapytał. "Jasne!" - odpowiedziałem. Chłopak wręczył mi trzymane przez siebie rzeczy, odwrócił się na pięcie i... poszedł sobie! "Ej, wracaj! - zawołałem za nim. - Pomogę ci, ale nie spakuję tego za ciebie".
Następne dwadzieścia minut to był test na moją cierpliwość, okraszony przez chłopaka uwagami w tym stylu: "tego się nie da włożyć", "ten worek jest za mały", "ja tego nie umiem, nie dam rady", "może po prostu zostawimy śpiwór" itp.
W czasie tej batalii myślałem intensywnie. Usiłowałem zrozumieć, co się właściwie stało? Jakim tajemniczym sposobem “pomóż mi” w rozumieniu dziewięciolatka zaczęło znaczyć "zrób to za mnie"? Nietrudno było znaleźć odpowiedź. Przypomniałem sobie kilka przeżytych i zaobserwowanych scen. Mama pochylająca się nad dzieckiem w przedszkolnej szatni ze słowami: "Daj, pomogę ci zawiązać buty" i wiążąca sznurówki bez żadnego udziału w tym syna. Ja sam, mówiący do córki: "Pomóc ci zrobić kanapkę?" i robiący ową kanapkę za nią. Niestety, mam wrażenie, że wielu rodziców też potrafiłoby wskazać momenty, w których uczyli swoje dzieci błędnego rozumienia komunikatu “pomogę ci”.
Rozmówki dorosło-dziecięce
Po tej historii zacząłem zauważać inne przykłady tego, jak dzieci i dorośli inaczej rozumieją słowa. Tak narodził się mój mini słownik, pozwalający tłumaczyć komunikaty dziecka na język dorosłych. Podam parę haseł ze słownika:
“Jestem głodny” - czasem oznacza - “zrób mi coś do jedzenia”
“Tu nie ma co jeść” - czasem oznacza - “nie ma tego, co ja lubię”
“Boli mnie brzuch/głowa/noga” - czasem oznacza - “nie mam ochoty robić tego, o co mnie teraz prosisz”
“Nienawidzę cię” - czasem oznacza - “wiem, że postępuję nie w porządku, ale nie mam ochoty przestać”
“Ta zabawa jest głupia” - czasem oznacza - “ktoś jest w tej zabawie lepszy niż ja”.
Czujesz to, Tato? Pewnie sam masz też kilka propozycji haseł do takiego słownika! A może masz potrzebę dokonywania tłumaczeń na bieżąco, w czasie rzeczywistym? Ja przeżyłem również i to.
Następny biwak. godziny wieczorne. Podchodzi do mnie ten sam chłopak, teraz już dziesięciolatek. "Źle się czuję" - mówi. W mojej głowie rozlega się ostrzegawczy sygnał: "Hmm... cały dzień był w dobrym humorze, nie jadł żadnego śmieciowego jedzenia..." Biorę go na stronę i dopytuję: "Czy wydarzyło się coś przykrego dla ciebie?" "W sumie nie" - mruczy. "A za mamą nie tęsknisz?" - dopytuję. Patrzy na mnie, kiwa głową, że tak. "No, to znaczy, że ją kochasz. Ja też kocham swoją mamę" - mówię. Gadamy dalej o niczym. Po kwadransie dziesięciolatek nagle zrywa się i biegnie, bo sobie przypomniał, że miał z kolegami łapać świerszcze na leśnej bindudze.
*Był to biwak gromady wilczków Skautów Europy, w której od pięciu lat pełnię funkcję Akeli, czyli szefa. W tym czasie doświadczyłem wielokrotnie, jak wiele rzeczy przydatnych mi jako ojcu mogę nauczyć się od grupy chłopców.
Przeczytałeś? Działaj:
- Stwórz swój własny słownik kontekstowy w odniesieniu do każdego Twego dziecka.
- Następnym razem, kiedy zobaczysz, że dziecko chce powiedzieć coś innego, niż rzeczywiście mówi, spokojnie poszukaj właściwego komunikatu.
- Zastanów się, jak uczysz swoje dzieci rozumieć komunikat "pomogę ci".