Moje dziecko mnie naśladuje... nawet, gdy tego nie chcę!
Co robić, gdy zauważysz własne wady u swojego dziecka? I to te najbardziej przykre i uciążliwe? Sytuacja nie należy do komfortowych… Zwłaszcza gdy spostrzegasz te wady dość późno. Co robić? Czy w ogóle da się coś zrobić? Ja zobaczyłem swoje wady – odbite jak w lustrze – w zachowaniu mej sześcioletniej córki, gdy miałem okazję na spokojnie przebywać z nią 1 na 1 podczas spływu kajakowego organizowanego przez Tato.Net.
Mój pierwszy kontakt z Tato.Net miał miejsce kilka miesięcy temu. Najpierw był fajny warsztat, ciekawi ludzie, ale moich własnych doświadczeń ojcowskich miałem wtedy jeszcze niewiele. Czekałem na więcej. Śledziłem stronę internetową, pojawiające się wydarzenia. Moja ciekawość rosła i wreszcie przyszedł czas na Przygodę. Kajak, ojcowie z dziećmi, spływ Bugiem, warunki wymarzone i świetne pole do obserwacji. Pierwsze wrażenia znakomite. Razem płyniemy, szykujemy posiłek, jemy, bawimy się z innymi uczestnikami przedsięwzięcia. Córka sprawna, wygadana, łatwo nawiązuje kontakty. Tata (ja) cały dumny z pierworodnej. Moja krew.
Jednak już drugiego dnia wspólnego wyjazdu w głowie zapaliła mi się czerwona lampka. Nie wszystko jest w porządku. Moja córka ma również wady. Moje wady. Przykre i uciążliwe wady. Co robić?
W całej sytuacji najbardziej martwiło mnie, że skoro sześcioletnia córka ma już niemal pełny zestaw moich wad, to tylko kwestią czasu jest przejęcie ich przez resztę moich dzieci (wtedy było ich troje). Druga sprawa to konsekwencje. Przez całe wcześniejsze życie zorientowałem się już, że wady bolą. Bolą innych, bolą też mnie. Wiele razy próbowałem coś zmienić i poddawałem się. Sam dla siebie nie byłem w stanie przezwyciężyć lenistwa, gadulstwa, rozpraszania się na tysiąc interesujących spraw. Nie mówiąc o innych przywarach, których wstydzę się jeszcze bardziej. I?
Nic nie stało się samo. Wtedy jednak po raz pierwszy przyszło mi do głowy, że jeśli nic nie zrobię, jeśli nie dam przykładu, jak się mierzyć z trudnościami, to nie dam mojej kochanej córce narzędzi, by była samodzielna. Z nową energią wziąłem się do pracy. Nadal jestem tym samym człowiekiem i wady też nieraz dochodzą do głosu, ale nauczyłem się nie odpuszczać sobie w swej formacji i wspierać dzieci, by i one wytrwały.
Przeczytałeś? Działaj:
Kiedy drażni mnie zachowanie dziecka:
- Zaczynam od sprawdzenia, czy nie przejęło go ode mnie.
- Pytam siebie, czy znalazłem sposób na poradzenie sobie.
- Z moim doświadczeniem radzenia sobie (lub nieradzenia) idę do dzieci.