Historia pewnej jodły, czyli o sile i czułości
Kolejne dochodzące do mnie ze sceny XV Forum Tato.Net głosy prelegentów rozbudziły w mojej pamięci pewną historię sprzed kilku lat, która świetnie wpisuje się w temat „Siła & Czułość. Ojcowskie lekarstwo na czas chaosu”. Posłuchajcie…
Ponad 10 lat temu przeprowadziliśmy się z miasta do starego domu na wsi. Po gruntownym remoncie stanąłem sobie w kuchni, rozejrzałem się wokół i dopiero wtedy spostrzegłem coś, na co wcześniej, pochłonięty remontem, jakoś nie zwracałem uwagi – okno w kuchni wychodzi wprost na okno łazienki sąsiada. A że to górska wieś z ciasną zabudową, chata przy chacie, to miałem wrażenie, że jak się mocniej wychylę z kuchni, to jestem w stanie zerknąć w sedes sąsiada. Wpadłem więc na genialny w swoje prostocie pomysł, że posadzę drzewo w żywopłocie oddzielającym nasze działki. Drzewo urośnie i będzie stanowiło piękną, naturalną przesłonę pomiędzy moim oknem kuchennym i oknem łazienkowym sąsiada. Żeby przesłona działała i latem, i zimą, to wybór padł na iglaka – jodłę.
Jak pomyślałem, tak zrobiłem i już nazajutrz w żywopłocie na granicy działki rosła sobie mała jodełka. Mała była i mała i za nic w świecie nie chciała rosnąć, chociaż pieczołowicie się o nią troszczyłem – podlewałem, nawoziłem, chuchałem, dmuchałem i linijką mierzyłem o ile przyrasta. I co? I nic! Prawie w ogóle nie pięła się w górę ta jodełka. Pięć centymetrów przyrostu rocznego to był rekord.
Pewnego dnia, gdy obcinałem sekatorem żywopłot, podbiegł do mnie mój syn – Iwo, wtedy czterolatek. Iwo nigdy nie odstępował mnie ani na krok, kiedy tylko zabierałem się za jakiekolwiek męskie prace wokół domu. Tato, a mogę zgrabiać te odcięte gałązki? Tato, a mogę podjechać tu taczką? Tato, a mogę potrzymać sekator? Tato, a mogę sobie trochę pociachać tym sekatorem? A możesz synku, wszystko możesz. Odwróciłem głowę dosłownie na chwilę i kiedy wróciłem wzrokiem na syna, ten z dumą zameldował – patrz, tato, jak pięknie tu wyciąłem. W rzeczy samej – dziura na pół metra w żywopłocie… Ale nie to było najgorsze. Iwo trzymał w ręku odcięty czubek jodełki. Tej jodełki! Eksplodowałem. Nie zostawiłem na nim suchej nitki. Po jakimś czasie, gdy ochłonąłem, wybąkałem z siebie przepraszam, ale i tak za każdym następnym razem, gdy tylko sięgałem po sekator, Iwo od razu odchodził ode mnie i oddalał się w najdalszy kąt podwórka. A ja zawsze, kiedy przechodziłem obok słynnej jodełki, odwracałem głowę w drugą stronę. Nie chciałem, nie mogłem na nią patrzeć, bo przypominała mi, że użyłem wobec mego syna siły i tylko siły, na dodatek w taki tępy, prymitywny sposób.
Minął rok. Znowu przycinałem żywopłot. Tym razem samotnie. W pewnym momencie mój wzrok trafił na jodełkę. O rety! A co to za drzewo rośnie w tym żywopłocie?! Nie mogłem uwierzyć własnym oczom – jodła była zdecydowanie wyższa niż rok temu. Jedna z bocznych gałęzi popędziła w górę, przejmując funkcję stożka wzrostu i wystrzeliła ku niebu. Byłem w szoku.
Wtedy raz jeszcze użyłem swej siły, a właściwie włożyłem wysiłek, aby zdobyć się na czułość. Wziąłem Iwo za rękę, posadziłem go na kolanach i pokazałem mu jodłę. Powoli i ze spokojem opowiedziałem mu, jak się troszczyłem o to drzewo i dlaczego tak bardzo mi na nim zależało. Wyjaśniłem, że kiedy rok temu byłem zły na niego, gdy obciął czubek drzewa, to tak naprawdę byłem zły na siebie, bo zabrakło mi wyobraźni, dając mu sekator do ręki i nie zadbałem o to, aby dobrze mu wytłumaczyć, co i jak ciąć, a czego nie ciąć, i nie przypilnowałem go. Przeprosiłem, przytuliłem, otoczyłem syna czułością.
Teraz, kiedy znowu obcinam żywopłot, Iwo jest obok mnie. W ręku ma swój sekator, który dostał od taty w prezencie. Lubię być z nim, a on lubi być obok mnie.
Podsumowując, gdy użyłem wyłącznie siły, wiele popsułem. A gdy wysiliłem się, żeby użyć czułości, czyli pokazałem ojcowską siłę i czułość jednocześnie, udało mi się wiele polepszyć.
Jeszcze jedną lekcję zaczerpnąłem z tej historii. Nie każda rzecz, która w pierwszym momencie na pozór wydaje się zła, okazuje się zła, kiedy człowiek spojrzy na nią z perspektywy upływającego czasu.