Cieszę się, że jesteś moim tatą, lepszego nie mogłam sobie wymarzyć

brak ocen dla tego artykułu
średnia ocena: 4.8- liczba głosów: 6

Czas to bardzo dziwna właściwość. Oto przyglądam się córce i nie mogę uwierzyć, że minęło 13 lat odkąd ujrzałem ją po raz pierwszy na rękach pielęgniarki w lubelskim szpitalu. Miłość od pierwszego wejrzenia, łzy wzruszenia i… panika, bo oto świat zmienia się w równię pochyłą, z której nie ma już odwrotu. Odtąd nie odpowiadam już tylko za siebie. Trzeba błyskawicznie dorosnąć.

Początek czyjegoś dzieciństwa staje się nieodwołalnym końcem własnego. Moja żona jakiś czas dochodziła do siebie po operacyjnym porodzie. Ja w tym czasie odwiedzałem regularnie człowieczka płci pięknej o imieniu Gosia, który przebywał w inkubatorze. Ciepło jej tam było i bezpiecznie. Nic dziwnego, że po wyjściu ze szpitala przez trzy lata nie pozwoliła nam przespać normalnie ani jednej nocy. Niech nas ktoś spróbuje przelicytować w ilości sztuczek, jakich używaliśmy, aby zasnęła. Medykamenta ze Szwajcarii, siedmiu lekarzy – każdy „najlepszy” i każdy inną stawia diagnozę. Pamiętam, jak po świt tańczyłem z moją córeczką, kołysząc ją w pozycji „na brzuszku” - jedyny sposób, żeby choć na chwilę zmrużyła oczy ona i moja żona. Jakże marzyłem, aby wreszcie ustały te kolki, aby wreszcie dorosła…

Dziś niewątpliwie dorasta i to w tempie oszałamiającym. Czasem chciałoby się, by znów powróciła „na rączki”. I wtedy pojawia się myśl nieodparta: „Ona się ode mnie oddala”. Teoretycznie wiem, że tak nie jest, że wraz z dojrzewaniem córki po prostu dojrzewa moje rodzicielstwo. Ale jednocześnie coraz trudniej rozmawiać z nią dłużej niż chwilkę, coraz trudniej przebić się przez barierę jej własnego świata, oderwać od komputera, wyciągnąć na zwierzenia czy filozoficzne pogawędki, które kiedyś tak bardzo lubiła…

To był ciężki rok szkolny/akademicki. Poświęciłem go na pisanie habilitacji i pracę dydaktyczną. Gdy w skrzynce mailowej wylądowało zaproszenie na konferencję „Tato & Córka – nowe spojrzenie”, pomyślałem, że to niezły pomysł, aby zrobić sobie wspólną wycieczkę. I stało się – pojechaliśmy z Gosią do Krakowa, gdzie poczułem, jak bije serce Ojczyzny (ojcowizny czyli dziedzictwa ojców) a potem w Zabrzu odbyłem trening własnego ojcostwa. Obecny tam dziennikarz zadał mi wówczas pytanie: „Czy warto było jechać z Gdańska na Śląsk, żeby porozmawiać z córką?". Moja odpowiedź była jednoznaczna: „Oczywiście, ponieważ oddalenie powoduje zbliżenie". Dziwny paradoks, którego doświadczyłem podczas tej konferencji. Oto bowiem oddaliła się córka-dziecko a przybliżyła córka-dorastający człowiek i dorastająca kobieta. Podczas zajęć, które mieliśmy oddzielnie (ona w grupie córek, ja – ojców) miałem czas, aby na spokojnie uświadomić sobie, jak zmienia się nasza relacja i jak mogę wpływać na kierunek tych zmian. Natomiast w czasie dialogu tato-córka ze zdumieniem odkrywałem, jak ten 13-letni człowiek dobrze mnie zna i jak bardzo pragnie, aby razem nam się udało – udało zachować to, co piękne i romantyczne z dzieciństwa a zarazem rozwijać to, co „dorosłe”. I tym razem odkryłem, że aby pomóc drugiej osobie dorastać, sam muszę dorastać jeszcze szybciej.

Właśnie spoglądam na list, który napisała do mnie podczas konferencji (jedno z najpiękniejszych i najbardziej wzruszających ćwiczeń na warsztatach): „Bardzo się cieszę, że jesteś moim tatą, lepszego nie mogłam sobie wymarzyć. Powiem Ci, co o tobie myślę. Jesteś najinteligentniejszą osobą jaką znam. Dziękuję Ci, że wspierasz mnie i prowadzisz za rękę przez drogę życia. Chciałabym, żebyś był zawsze przy mnie, zawsze mnie kochał jak teraz, a może nawet i mocniej." Itd. itp. A najlepszy jest PS: „Wiem, że pod koniec tego listu będziesz cały wzruszony i zapłakany. Kocham Cię".

Chcesz otrzymać podobny lub piękniejszy list od własnej córki? Nie żałuj czasu oraz kilometrów i koniecznie weź udział w konferencji „Tato & Córka – nowe spojrzenie”, gdziekolwiek i kiedykolwiek będzie się ona odbywać. Im dłużej będziecie ze sobą w drodze, tym więcej czasu będziecie mieć na rozmowę.

W drodze powrotnej w pociągu otrzymałem takiego oto SMS-a od Gosi, leżącej na sąsiednim łóżku w wagonie relacji Kraków–Gdańsk. „Chyba po tych WarszTatach będzie nam się lepiej gadało”. Rzeczywiście, gada nam się lepiej, czego nadal sobie i wszystkim przyszłym WarszTatowiczom życzę ;-)

Grzegorz Grochowski
sprawdzono i zaakceptowano przez Małgorzatę Grochowską

Oceń ten artykuł:
brak ocen dla tego artykułu
średnia ocena: 4.8- liczba głosów: 6
Wesprzyj Tato.Net
Przekaż 1,5% podatku