Klin siekiery – moja żona

brak ocen dla tego artykułu
średnia ocena: 4.8- liczba głosów: 11

„Tak naprawdę, to nie potrzebuję żony, by wychować mojego dzieciaka na ludzi" – stwierdził Adam na WarszTatach „7 sekretów efektywnego ojcostwa" i wprawił trochę w konsternację i zdziwienie pozostałych uczestników i prowadzącego. Miał rację?

Miał, czy nie miał?

Może i miał rację, ale chyba tylko w skrajnych przypadkach, gdy np. żony zabraknie – umrze albo odejdzie. Wtedy jednak przyda się nam jeden z odcinków programu Beara Gryllsa o sztuce przetrwania. W przypadku większości ojców, którzy mają żony u boku, efektywność drogi ojcowskiej – jak pisze Ken Canfield – w dużej mierze zależy od pielęgnowania więzi małżeńskiej. Co więcej, Twoim największym atutem jest matka dziecka, Twoja żona, która spełnia rolę niejako klina siekiery, dzięki któremu stajesz się bardziej pewny siebie; jesteś po prostu lepiej osadzony. A jeśli jeszcze ona obdarza Cię zaufaniem i potrzebnym uznaniem w tym, co robisz na drodze swojego ojcostwa, to dla takiej siekiery żaden las nie jest wyzwaniem.

Kiedyś zapytano kompozytora Wojciecha Kilara, co jest dla niego w życiu najważniejsze. Uśmiechnął się i odpowiedział: „Pani myśli, że moja muzyka? Nie, najważniejsza jest miłość do żony".

Teoria super, ale gorzej z praktyką – ktoś powie. A ja też przyznam, że jestem gotów podpisać się pod tym stwierdzeniem. Wyzwanie nie lada; chyba najczęściej w tej właśnie dziedzinie padam na ring. Gdzieś w głębi serca czuję, że i Kilar, i Canfield mają rację, kiedy piszą, że miłość taty do mamy to najlepsze, co możemy ofiarować naszym dzieciom. Kiedy dziecko wzrasta w bezpiecznej atmosferze kochającej się rodziny, dostaje najlepszy prezent na całe życie. Potwierdza to jeszcze jeden z moich ulubionych cytatów na ten temat, z książki Tomka Budzyńskiego pt. Miłość. „Budzy" pisze, że „wychowanie to tak naprawdę MIŁOŚĆ i szacunek do swojej żony”.

No właśnie – prezent i to najlepszy, jaki możemy darować naszym dzieciom. A w tym jesteśmy przecież dobrzy, prawda? Może warto zainwestować w dobrą, życiodajną relację z własną żoną, a wtedy i jej marzenia o tworzeniu rodzinnego duetu się spełnią i dzieciaki otrzymają megaprezent? Twoja druga połowa ma zupełnie inną perspektywę spojrzenia na wiele spraw? Nie dogadujecie się w kwestiach wychowania? To wspaniale! Dzięki temu tworzy się nowa jakość i bogactwo w wychowaniu. Taki tandem daje synergię.

Kochajcie swoje żony, dzięki którym jesteście ojcami – zachęca nas Canfield. Dzięki temu będziecie stawali się coraz bardziej efektywni.

Rozumiem to, a teraz chcę to wdrożyć. Dzięki temu moja ojcowska siekiera efektywności będzie miała skuteczny i trwały klin.

Przeczytałeś? Działaj:

  1. Zobacz, czego Twoje podejście do żony uczy Twoje dzieci. Co konkretnego możesz tu poprawić?
  2. Zapytaj Twoją żonę o dwie rzeczy: „Kochanie, jak ja Ciebie traktuję?" i „Kochanie, co myślisz o tym, jakim jestem ojcem?".
  3. Porozmawiaj z żoną, w jaki sposób może przyczynić się do zwiększenia Twojej skuteczności jako ojca.
  4. Nie planuj, tylko powiedz dziś jedno życzliwe słowo i przytul żonę.
  5. Okaż jej czułość przy dzieciach, mówiąc że mama jest dla Ciebie numerem jeden.
  6. Zaplanuj wspólne wyjście – randkę, albo wspólną ucieczkę – wyjazd, byście mieli czas tylko dla siebie i mogli wzmacniać wzajemną relację. Skorzystają na tym ostatecznie wszyscy członkowie rodziny.
Oceń ten artykuł:
brak ocen dla tego artykułu
średnia ocena: 4.8- liczba głosów: 11
Wesprzyj Tato.Net
Przekaż 1,5% podatku