Ojciec muzyk – ojciec w trasie?

Jak być obecnym w rodzinie, mając nietypową pracę? Przeczytaj, co mówią o tym muzycy z kwartetu Grupa MoCarta.

Jak to jest być artystą? Trudno mi powiedzieć, bo jesteśmy tylko zwykłymi muzykami, grającymi może w trochę śmieszniejszy sposób. Jak natomiast pogodzić tworzenie zespołu z aktywnym uczestnictwem w życiu domu? Nie jest to łatwe, szczególnie z punktu widzenia naszych żon, które zostają z naszymi gromadkami. Grupa MoCarta ma w tej chwili łącznie dziewięcioro, a nawet w zasadzie dziesięcioro dzieci – tak szybko się to zmienia, że nie jestem w stanie policzyć [śmiech]. I nie powiedzieliśmy jeszcze ostatniego słowa.

Muszę przyznać, że mamy mają ciężko. Słyszałem, że niedawno w Hiszpanii ze względu na kryzys stało się tak, że to mężczyźni zostali w domach i to oni w tych najtrudniejszych chwilach stoją przy dzieciach, garach i innych trudach domu, które zazwyczaj spadają na nasze biedne małżonki. Właśnie ci Hiszpanie, którzy zostali w domu, przyznali, że jest to naprawdę ciężka praca i po tym doświadczeniu na pewno z większym zrozumieniem będą podchodzili do tego, co się tam dzieje. Tego też życzę naszym ojcom i nam samym.

W naszym przypadku jest tak, że czasem zostajemy z dziećmi. Nasza praca nie polega na tym, że nie ma nas od ósmej do szesnastej i potem siedzimy w domu. Zazwyczaj wyjeżdżamy na dzień, dwa; jeśli zdarzy się dłuższa trasa, to nie ma nas tydzień, ale są to sporadyczne przypadki. Kiedy jednak już wracamy, to przez tydzień albo przynajmniej kilka dni z rzędu jesteśmy w domu. Przez to u nas ten czas inaczej się rozkłada w stosunku tego, co może wyobrazić sobie człowiek chodzący do systematycznej, godzinowej pracy. Dzięki temu możemy pogodzić bycie z bliskimi i życie zawodowe, a staramy się to robić za wszelką cenę. Na szczęście w naszym zespole jest duże zrozumienie co do poświęcania czasu rodzinie. Nasi menadżerowie również doskonale to rozumieją, więc mogę przyznać, że dzięki temu nasza sytuacja domowa wszystkim nam odpowiada.