Daj dziecku zarobić

brak ocen dla tego artykułu
średnia ocena: 5.0- liczba głosów: 10

Pracodawcy widzą ogromne różnice w procesie zatrudniania i samej pracy podejmowanej przez trzy grupy pracowników - chodzi o pokolenia X, Y oraz milenialsów. Nieważne, kiedy urodziło się Twoje dziecko, ważne jest, abyś wprowadził je w kwestie finansowe. Niektórzy traktują temat bardzo lekko – dają dzieciom kieszonkowe na zasadzie, że im się należy. To rodzi roszczeniową postawę wielu młodych – nie podejmują odpowiedzialności za swoje utrzymanie i przez wiele lat pozostają na garnuszku rodziców.

Ważne jest, by dziecko jak najwcześniej miało świadomość, że bez pracy nie ma kołaczy, czyli - jak nie zarobisz, to nie masz. A dawanie kieszonkowego jedynie na zachcianki dziecka jest, mimo wszystko, postawieniem sprawy na głowie. Warto jak najwcześniej uzgodnić z dzieckiem, że ważne życiowe wybory związane z finansami (takie jak np. zakup komputera, wyjazd w jakąś podróż, czy studia) traktujemy jak najbardziej poważnie i chcemy, żeby dziecko także w nich na serio współuczestniczyło. Oczywiście, nie chodzi o tak skrajne podejście, w którym komunikujemy nastolatkowi – chcesz jeść obiad – idziesz do pracy, jednakże potrzebne jest wprowadzanie dziecka w odpowiedzialność od najmłodszych lat. Czas przedszkolny i wczesnoszkolny jest do tego najlepszy.

Czy jednak dziecko ma nie dostawać pieniędzy? Otóż powinno dostawać pieniądze, a raczej je zarabiać. Zacząć może od prostych prac domowych. Wynoszenie śmieci, mycie okien. Tu ważna uwaga: „prace zlecone” powinny być czymś innym niż oczekiwanie od dziecka dbania o własne terytorium czy obowiązki, zatem nie powinno być wynagrodzenia za posprzątanie własnego biurka, spakowanie się do szkoły czy wyprowadzenie swojego psa na spacer. Ale jeśli jest potrzeba umycia wszystkich okien? Jak najbardziej. Warto też pamiętać o tym, co oznacza praca „zlecona”. Jest osoba zlecająca i pracownik. Zlecający widzi potrzebę jakiegoś działania, określa, jaki ma być rezultat. Może, ale nie musi powiedzieć, jak to ma być zrobione. Może, ale też nie musi dostarczyć narzędzi. A pracownik ma doprowadzić swoją pracą do oczekiwanego rezultatu. I tutaj jest kluczowy moment pracy – nie samo jej zrobienie, ale zdefiniowanie na samym początku najważniejszych parametrów, które będą brane pod uwagę przy rozliczeniu. Jeśli w zleceniu nie określimy dokładnie, kiedy mieszkanie ma być odkurzone – to nie ma co się denerwować na dziecko, że po dwóch godzinach nadal gra na komputerze. I jeszcze jeden wyznacznik zlecenia – to zleceniodawca (czyli ten, kto płaci za pracę) określa potrzebę wykonania pracy. Zapewne słyszałeś o sytuacjach, w których dziecko ze ściśle określonym celem finansowanym usłyszawszy, że za odkurzenie mieszkania otrzyma dwa złote, po powrocie taty z pracy zażądało dziesięciu złotych, ponieważ oświadczyło, że pięć razy dzisiaj odkurzało.

Innym poziomem zlecania zadań są prace, w których dziecko uczestniczy w zyskach, albo i stratach. Uczy to szczególnej dbałości o powierzone narzędzia i zadania. Weźmy taki przykład – wybieracie się z Lublina na urodziny cioci Mieci do Szczecina. Wstępnie wyliczasz, że jazda samochodem to ok. 8 godzin w jedną stronę, zmęczenie kierowcy, jakieś 400 zł na benzynę. Łączny koszt przekroczy zapewne tysiąc złotych plus twój Twój wysiłek (jeśli miałbyś być głównym kierowcą w tej wyprawie). Możesz więc zaproponować młodszemu managerowi ds. logistyki takie wyzwanie: mamy budżet 1000 zł. Zorganizuj jak najtańszy, ale i nie powodujący dużego wyczerpania dojazd na urodziny cioci. Wtedy otrzymasz połowę zaoszczędzonej kwoty. Jeśli koszt opracowanej przez ciebie podróży wyniesie ponad 1000 zł, dopłacasz każdą złotówkę. Brzmi ryzykownie? Oczywiście! Czyli jeśli młody znajdzie atrakcyjne połączenie lotnicze Lublin-Berlin, a z Berlina do Szczecina promocję weekendową, to może zainkasować nawet 100 zł – za pracę polegającą jedynie na wyszukaniu i zarezerwowaniu kilku biletów! Jeśli jednak okaże się, że promocja była miesiąc temu i koszt osiągnie pułap 1500 zł? Cóż, będzie musiał wziąć dodatkową pracę, żeby odrobić straty (może miłosierny ojciec daruje cześć zobowiązania?). No i urodziny cioci Mieci zapamięta na dłuuugo...

Oceń ten artykuł:
brak ocen dla tego artykułu
średnia ocena: 5.0- liczba głosów: 10
Wesprzyj Tato.Net
Przekaż 1,5% podatku