Czy "dasz radę" wystarczy?

brak ocen dla tego artykułu
średnia ocena: 5.0- liczba głosów: 12

Już ponad dwa tysiące lat temu Hipokrates wyróżnił cztery typy ludzi. Jakiś czas później Galen, rzymski lekarz, wyodrębnił następujące osobowości: choleryka, sangwinika, melancholika oraz flegmatyka. To, co obaj odkryli i zaobserwowali, jest aktualne w poszerzonym ujęciu do dziś oraz stosowane w szeroko pojętej pracy psychologiczno-trenerskiej.

Po sporych opadach wreszcie wyszło słońce. Z namiotów spływały ostatnie krople padającego jeszcze deszczu.

– Gotowi na wyzwanie?! – krzyknąłem głośno, stojąc w widocznym dla wszystkich miejscu.
Pojedyncze głowy zaczęły wychylać się z namiotów.
– Zbiórka za kwadrans pod wiatą! – krzyknąłem. – Zdążycie? – dodałem z uśmiechem, widząc zaspane twarze niektórych uczestników.
– Damy radę! – odezwały się głosy z namiotów.
Po szybkiej odprawie wyruszyliśmy na skały, gdzie mieliśmy zjeżdżać na linach.
– No nieźle! Jest wielka! – z zachwytem powiedział Marcin do taty.
– Będzie pewnie ze trzydzieści metrów – odpowiedział ojciec z niepewnym uśmiechem.

Nastolatki mają potrzebę sprawdzenia się w realnych sytuacjach, dlatego to zadanie zawsze wykonujemy oddzielenie. Zarówno ojciec, jak i syn lub córka mają swoją linę, na której zjeżdżają. Mogą się wspierać i motywować, ale nikt nie zrobi niczego za nich. W tym kontekście chciałbym opowiedzieć Wam historię Andrzeja i Weroniki. Andrzej to człowiek o bardzo mocnym charakterze, pewny siebie i odważny. Znam go od kilku lat i wiem, że jest dobrym i zaangażowanym ojcem. To on poprosił, bym zorganizował tę wyprawę w teren dla jego przyjaciół. Weronika jest zupełnym przeciwieństwem ojca: wrażliwa, nieśmiała, jednak bardzo serdeczna przy bliższym kontakcie.

– Złap tutaj, powoli przesuń węzeł. Nie bój się! Dasz radę – dopingował Andrzej córkę, stojącą bezradnie na skale. – No dalej, zrobimy to razem! Spróbuj! – naciskał.
Weronika stała na szczycie i panicznie bała się zrobić krok w tył. Jej ręce trzymały linę i trzęsły się jak podczas mroźnego dnia. W oczach pojawiły się łzy. Podszedłem i powiedziałem, że jeśli chce, mogą spróbować z drugiej strony skały, gdzie jest bardziej pionowo i nie tak wysoko.
– O tak, to dobra opcja. Spróbujemy? – powiedział szybko Andrzej i ruszył przekładać liny, nie czekając na odpowiedź córki.

Zaczęli z drugiej strony i było tak samo jak wcześniej: ojciec namawiał i naciskał, a córka nie chciała, zaczęła wręcz reagować paniką. Do całej tej sytuacji zaczęli włączać się inni ojcowie, którzy doradzali, co zrobić, jak trzymać linę itp. Zachęcali na różne sposoby Weronikę, która była już na skraju wyczerpania. Mimo to nie reagowałem. To jest sprawa między ojcem a córką; im więcej się wydarzy, tym mocniejsze i lepsze wnioski zostaną wyciągnięte z tej lekcji. W końcu Andrzej podszedł do mnie sam i powiedział:
– Michał, ja nie wiem już, co robić. Może ty z nią porozmawiasz? – zapytał zmartwiony.
– Mogę to zrobić, jeśli ona będzie tego chciała – powiedziałem.
Chciała. Odszedłem z nią daleko za skałę, tak by nikt nam nie przeszkadzał. Usiedliśmy w milczeniu. Chwilę to trwało. Zapytałem ją, jak się czuje. Powiedziała, że się boi, jest przerażona. Stosując metody aktywnego słuchania, doszliśmy do momentu, w którym Weronika, czując się bezpiecznie, otworzyła się zupełnie i powiedziała jeszcze więcej:
– Nie lubię, gdy ktoś mnie do czegoś zmusza. Potrzebuję czasu, żeby wejść w to, co jest dla mnie nowe. Tata mnie naciska, a ja tym bardziej nie chcę tego zrobić. On jest nerwowy, chyba też się boi. Do tego ci wszyscy ludzie wokoło, którzy doradzają i patrzą na mnie… Nie chcę, żeby ktoś na mnie patrzył! – powiedziała dobitnie, spuszczając wzrok.
– Rozumiem, że nie lubisz, kiedy ktoś zmusza cię do czegoś nowego? Potrzebujesz czasu, nie chcesz, by tata cię naciskał? Presja ludzi z zewnątrz i ich pomoc też przeszkadza? – powtórzyłem.
– Tak – odpowiedziała krótko.
– Co musiałoby się stać, żebyś zjechała z tej skały? – zapytałem.
– Musiałabym być sama, bez tych wszystkich ludzi wokół – powiedziała już spokojniej.
– A jeśli ich nie będzie – zjedziesz? Czy zjedziesz wtedy z tatą? – zapytałem.
– Nie chcę, żeby on ze mną zjeżdżał – dodała ostro.
– No dobrze, a czy ze mną byś zjechała? – zapytałem.
– Tak – odpowiedziała Weronika.
– Dobrze, to ustalmy jeszcze raz: chciałabyś, żeby nie było tutaj nikogo, nawet taty. Zjedziesz wtedy ze skały, a ja mam ci pomóc – podsumowałem.
– Tak – odpowiedziała.
– Dobrze. Niech tak będzie – odparłem.

Rozmowa trwała może dziesięć minut, a na twarzy Weroniki pojawił się spokój i uśmiech. Wróciliśmy do grupy. Przekazałem Andrzejowi, co ustaliliśmy – zgodził się milcząco. Pół godziny później grupa poszła na dół do ośrodka, a my stanęliśmy sami na skale. Weronika była bardzo spokojna. Widziałem, że czuje się bezpiecznie. Mimo to pojawił się lęk, kiedy przechodziliśmy przez krawędź. Dzięki paru żartom i odwróceniu uwagi już po chwili zjeżdżaliśmy na osobnych linach z tej gigantycznej skały. Weronika śmiała się i opowiadała mi o tym, jak na co dzień gra w siatkówkę w drużynie – to jej ulubiony sport. Wieczorem podsumowaliśmy tę sytuację w naszej grupie ojców.

Jakie potrzeby miała Weronika? Dlaczego ojciec nie umiał ich zaspokoić? Już ponad dwa tysiące lat temu Hipokrates wyróżnił cztery typy ludzi. Jakiś czas później Galen, rzymski filozof, wyodrębnił następujące osobowości: choleryka, sangwinika, melancholika oraz flegmatyka. Ta wiedza ewoluowała aż do dnia dzisiejszego. Jednak to, co odkryli i zaobserwowali starożytni, jest aktualne do dziś (w poszerzonym ujęciu) oraz stosowane w szeroko pojętej pracy psychologiczno-trenerskiej. Każda z tych czterech osobowości ma inne potrzeby. Oczywiście, nie jesteśmy tylko i wyłącznie jednym typem, tylko ich kombinacją. Zawsze dwa z nich wpływają najmocniej na nasze zachowania i potrzeby. Choleryk, którego w tym wypadku reprezentuje ojciec Weroniki, to człowiek nastawiony na cel, który chce osiągnąć za wszelką cenę. Cholerycy świetnie potrafią motywować podobne im osoby, najczęściej ekstrawertyków. Jednak kiedy pojawiają się temperamenty introwertyczne, np. melancholik,  wówczas zaczynają się problemy. W naszej sytuacji mamy Weronikę, która jest właśnie melancholikiem. Nie jest gotowa na szybkie zmiany, potrzebuje więcej czasu i wiedzy na temat tego, co będzie się działo. Ten typ osobowości najczęściej potrzebuje ciszy i przestrzeni, by podejmować wyzwania. Bardzo przeszkadzają mu ludzie, którzy obserwują go z boku oraz zawodowi pocieszacze. Chce spróbować sam, by nie narazić się na śmieszność, gdyby coś nie wyszło. Bardzo zależy mu na tym, co pomyślą inni.

Znajomość wszystkich osobowości i doświadczenie posiadania czterech córek, z których każda jest zupełnie inna, pozwala mi podejmować odpowiednie działania. Podczas naszej rozmowy na spotkaniu ojców Andrzej doświadczył pewnego rodzaju objawienia. Kiedyś wypełniał różne testy, ale nie poddał im swoich dzieci. Nie miał też pojęcia, w jaki sposób wspierać w rozwoju i motywować córkę o zupełnie innym niż on podejściu do świata. Zajęcia warsztatowe podczas Wielkiej Przygody Taty i Dziecka dały mu wiedzę i masę pomysłów, które mógł od razu przenieść na grunt codzienności.

 

Przeczytałeś? Działaj:

  1. Zapoznaj się z teorią osobowości, zweryfikuj własną osobowość, swoje potrzeby i sposoby działania. Przyjrzyj się osobowości kazego Twego dziecka.
  2. Zaobserwuj w ciągu najbliższego tygodnia reakcje i zachowania Twojego dziecka. Czy zdobyta wiedza zgadza się z rzeczywistością?
  3. Zaplanuj dwa konkretne działania wynikające ze znajomości osobowości dziecka. Co konkretnie chcesz zrobić, jak zareagować w danej sytuacji, by adekwatnie wspierać dziecko?
Oceń ten artykuł:
brak ocen dla tego artykułu
średnia ocena: 5.0- liczba głosów: 12
Wesprzyj Tato.Net
Przekaż 1,5% podatku